Odwrotne obciążenie - podstawowe informacje

Wielu przedsiębiorców zastanawia się nad tym, czy mogą oni korzystać z przewidzianego przez ustawodawcę odwrotnego obciążenia fakturami VAT. Jest to zagadnienie, które zdecydowanie warto omówić, ponieważ dla niektórych podmiotów obecnych na rynku, może oznaczać spore oszczędności.

Z artykułu dowiesz się między innymi:
✔ czym jest odwrotne obciążenie;
✔ jak wygląda kwestia deklaracji VAT przy odwrotnym obciążeniu;
✔ czy ta metoda rozliczeń jeszcze obowiązuje.

Odwrotne obciążenie już nie funkcjonuje?

Niestety, zgodnie z nowelizacją przepisów z 2019 roku, popularne wśród polskich przedsiębiorców odwrotne obciążenie już nie obowiązuje. Ministerstwo Finansów zdecydowało o rezygnacji z tego modelu kooperacji między firmami, ponieważ według niego umożliwiało ono oszustwa podatkowe, które uszczuplały budżet państwa.

Decyzja jest efektem posiedzenia sejmowej Komisji Finansów Publicznych z 17 lipca 2019 roku. Nowelizacja przepisów zlikwidowała też wykaz towarów i usług, jakie można było rozliczać w ten sposób. Warto zaznaczyć, że ustawodawca przewidział alternatywę dla osób, które wciąż chciałyby korzystać z podobnej formy rozliczeń.

Chodzi o Split Payment, czyli płatności podzielone. Schemat opiera się na podzieleniu kwoty uwzględnionej na fakturze na dwie składowe: netto i podatek. Sprzedawca dostaje na swoje konto rozliczeniowe kwotę netto (“na rękę”), a na rachunek VAT trafia należny państwu podatek. Minimalna kwota transakcji dla Split Payment to 15 tysięcy złotych.

Warto zaznaczyć też, że płatności muszą przejść przez konto. Nie ma możliwości, aby przedsiębiorca zapłacił usługodawcy gotówką. Jest to jedna z nowości, która w perspektywie czasu ma przyczynić się do walki z szarą strefą, pomagając w uszczelnieniu systemu podatkowego.

Czym jest odwrotne obciążenie?

Często używa się tego określenia naprzemiennie ze sformułowaniem „podatek odwrócony”. Model działania jest ściśle powiązany z Ustawą o VAT, a dodatkowo regulują go załączniki nr 11 i 14. Można w nich odnaleźć listę towarów i usług, na które można wystawić fakturę VAT odwrotnego obciążenia.

Oznacza to, że z tej formy opodatkowania mogą korzystać podmioty świadczące usługi, jak i te firmy, które skupiają się na produkcji i sprzedaży wyszczególnionych przez ustawodawcę towarów. Lista obejmuje m.in. towary z branży GSM-RTV, w tym laptopy, smartfony, ale i procesory czy konsole do gier.

Jedną z ciekawostek związanych z odwrotnym obciążeniem podatkiem VAT było to, że łączna wartość transakcji, bez kwoty podatku, musiała przekraczać 20 tysięcy złotych. W niektórych sytuacjach mogły też korzystać z niej firmy budowlane.

Ustawodawca uprzywilejował tutaj działalności zajmujące się m.in. wznoszeniem budynków mieszkalnych, budową dróg i ciągów komunikacyjnych. Z odwróconego VAT-u mogli korzystać też przedsiębiorcy oferujący usługi robót ziemnych, instalacyjnych, szklarskich czy malarskich. Lista obejmowała nawet firmy, które oferowały roboty związane z wykonywaniem elementów dekoracyjnych.

Gdy ustawa obowiązywała, rekomendowało się też, aby faktura odwrotnego obciążenia zawierała pełne dane o dacie i miejscu wystawienia, precyzyjne dane teleadresowe stron oraz numer identyfikacji podatkowej. Dla towarów musiała znaleźć się precyzyjna informacja o ilości, wyrażonej w sztukach lub jednostkach miary. Sprzedający musiał dodatkowo zawrzeć dane o sposobie i terminie zapłaty.

Kto mógł otrzymać fakturę z odwrotnym obciążeniem?

Gdy ta forma rozliczania wciąż funkcjonowała, nie każda osoba mogła z niej skorzystać. Obie strony transakcji musiały być czynnymi płatnikami VAT, co oznaczało, że firmy nie mogły sprzedawać w ten sposób dóbr i usług osobom cywilnym.

Warto wskazać, że zgodnie z Artykułem 106 Ustawy o VAT, na fakturze objętej odwrotnym obciążeniem musiała znaleźć się odpowiednia adnotacja. Paradoksalnie, w oczach organów państwowych, to nie nazwa dokumentu – a więc na przykład wypełnienie druku z dopiskiem „odwrotne obciążenie VAT” decydowało o tym, czy daną transakcję można było w ten sposób rozliczyć.

Ustawodawca argumentował, że tego typu zapis pełni jedynie funkcję informacyjną, ale jeśli druk nie spełniał znamion zgodności z prawem, to fiskus mógł go zanegować. Taka konstrukcja przepisów była dobra z punktu widzenia kupujących. Wprowadzała ona pewien ład oraz zgodność pomiędzy dokumentami w szerokim ujęciu. Oznaczało to, że handlujący ze Śląska musiał spełnić te same kryteria, co jego kolega po fachu z Wielkopolski czy z Pomorza. Po pewnym czasie przyczyniło się to do unifikacji wzorów dokumentów na szerszą skalę.

Co, kiedy sprzedający wystawił fakturę odwrotnego obciążenia VAT na towary, które nie były do tego uprawnione, gdy kupujący o tym nie wiedział i zapłacił należny podatek? Zgodnie z wykładnią obowiązującego wtedy prawa, był on zwolniony z wszelkich konsekwencji podatkowych.

Odwrotne obciążenie a deklaracja VAT

Odwrotne obciążenie należało rozliczyć w deklaracji VAT-7/7K. Na dokumencie trzeba było zadeklarować kwotę netto i podatek należny. Przedsiębiorca, który nabył określony towar lub usługę, musiał też wykazać, że spełniał wymagania Artykuły 17 ustawy.

Prawidłowe wypisanie deklaracji VAT wymagało też wykazania, że odpowiednie towary można rozliczyć w ten sposób. Strony biorące udział w transakcji musiały udowodnić, że są czynnymi podatnikami, deklarując odpowiednie informacje na druku rozliczeniowym.

Można wyjść z założenia, że wszystkie te ułatwienia i pewna dobrowolność, jaką dawał system podatkowy, sprawiały, że niektóre osoby wykorzystywały ten model rozliczania na swoją korzyść, uszczuplając przy tym budżet państwa. Patrząc z perspektywy ustawodawcy, nie powinniśmy się dziwić, że zdecydował się on na ukrócenie tego sposobu rozliczania.

Split Payment a faktury z odwrotnym obciążeniem

Warto zastanowić się, czy z perspektywy przedsiębiorcy odwrócone fakturowanie aż tak mocno różni się od płatności podzielonych. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że propozycja, jaką przedstawił rząd, jest skrojona w bardzo dobry sposób. Minimalna kwota, kiedy można dokonać w ten sposób rozliczenia, to 15 tysięcy złotych. W odwróconym fakturowaniu była ona wyższa o 5 tysięcy złotych.

Można też założyć, że wymuszony przez ustawę, w pełni elektroniczny obieg gotówki, która trafia na konto obu stron transakcji, to kolejne uproszczenie. Odpadają też skomplikowane rozliczenia finansowe z fiskusem, ponieważ w płatnościach podzielonych odprowadzenie należnego podatku – w przeciwieństwie do odwrotnego obciążenia – dokonuje się niemal automatycznie.

Ustawodawca zrezygnował z listy dopuszczonych podmiotów, które mogą korzystać z tej metody. Obrano tutaj niezwykle prosty schemat. ”Wpadamy” w płatności podzielone za każdym razem, kiedy przekraczamy kwotę 15 tysięcy złotych. Bez względu na to, w jakiej branży działa firma.

Należy zaryzykować stwierdzenie, że dla uczciwych przedsiębiorców następca płatności podzielonych to sensowna alternatywa, którą należy ocenić pozytywnie. A że w ten prosty sposób udało się przy okazji zmniejszyć lukę podatkową i ograniczyć szarą strefę, to z perspektywy uczciwych podmiotów gospodarczych też dobra wiadomość. Ostatecznie, wszyscy powinni rywalizować na tych samych zasadach.

Czytaj także