Podróżnik 2025-07-11 21:41:42
W rozmowie telefonicznej poinformowałem sprzedającego, że mam do niego 500 km i zależy mi, aby samochód był w takim stanie, jaki opisuje na aukcji - zapewniał, że się nie zawiodę. Po dotarciu na miejsce ujawniłem purchle rdzy na progach pojazdu, tj. prawy próg oraz ślady korozji na lewym progu, pękniętą obudowę rozrządu sklejoną klejem "na gorąco", z której dochodziły niepokojące dźwięki chrobotania - rozrząd zmieniony rzekomo 20 tys. km wcześniej, właściciel stwierdził cyt.: "to może tylko rolka do wymiany", samochód pozostawiony z włączonym oświetleniem wewnętrznym na około 10 min odpalił resztkami sił, dodatkowo po podpięciu komputera diagnostycznego masa błędów począwszy od sterownika silnika, kończąc na błędach związanych z modułem komfortu. Pan sprzedający skwitował to słowami "przecież samochód ma już 9 lat", z kolei na wcześniej wspomnianą korozję odpowiedział, iż "nie widział tego wcześniej" - osoba, która handluje samochodami nie widziała, że na progu samochodu panuje taka korozja, że aż wstaje lakier - jasne... W opisie aukcji widnieje zdanie "ZWRACAM KOSZTY DOJAZDU, JEŚLI AUTO BĘDZIE ODBIEGAŁO OD MOJEGO OPISU". Gdy Pan widział, że nie jestem zainteresowany pojazdem, to jak mantra zaczął powtarzać "przecież wszystko się zgadza z opisem". Nie będę ukrywał, że zarówno opis aukcji, jak i panujące tutaj opinie mnie zaślepiły. Pragnę ostrzec przyszłych kupujących, aby nie byli tacy naiwni, jak ja, bo jak widać w dzisiejszych czasach zysk jest ponad przyzwoitością.