Dorota Rakowska Klub Malucha "DOLINA SKRZATÓW"

Nie polecam, byłam na adaptacji , chaos okropny ,niby grupa maluszków a tu za chwilę inna ciocia przyprowadza starsze dzieci które to dopiero robią zamęt, dodatkowo chyba pomieszczenia są za małe na taką ilość dzieci, duszno , dzieci obijają się o siebie. Na mojej adaptacji dwie pomoce , już nie wnikałam gdzie są opiekunki. Pani dyrektor z tego co zauważyłam dobrze gra, przy mnie miła, sympatyczna a za plecami krzyczała na pracownice, zrobiło się nie fajnie. Co zauważyłam że z tych maluchów co Pani dyrektor chciała wziąć to wielki płacz był jakby się jej bały. Dziwne bo jak jej nie było były uśmiechnięte, nawet moje dziecko. A co najważniejsze byliśmy na chwilę na tym ogródeczku, upał że szok a oni mają zadaszenie z czarnej płachty, widać było po dzieciach jakie były spocone i padnięte tym bardziej że dzieci było tam mnóstwo. Jak dla mnie to był pierwszy i ostatni dzień tam.

Moje dziecko uczęszcza do klubu malucha , na początku wszystko fajnie , teraz to tragedia, nie ma ochoty chodzić, poraz kolejny jest zmiana opiekunek.. Najbardziej mnie przeraża to że rano oddaję dziecko pomocy opiekuna a w tle słyszę płacz dzieci bo same siedzą, pytam czy jest ktoś jeszcze a w odpowiedzi że dopiero później przyjdą opiekuni.Czy to tak prawnie może być? Trochę wertuję prawo i widzę tu łamanie prawa.. Włos ma głowie mi się jeży, naszczęscie już za chwilę koniec tej przygody a tym bardziej się cieszę że jest więcej rodziców którzy mają podobne przemyślenia. Pani Dyrektor powinna schować swoją dumę bo łatwo się wznieść ale też i łatwo upaść.

Częsta zmiana pracowników, Pani dyrektor wymaga rzeczy dziwnych. Nie może być tak, że ciocia jest od wszystkiego sprzątaczka i opiekunka. Może warto byłoby podzielić personel na sprzyjający i do opieki.. i po temacie.

Nie polecam. Ciocie super,ale Pani Dyrektor osoba bardzo dobrze grająca. Nie licząca się z pracownikami