AUTO-SERWIS "RESTART" Konrad Lipiński

Oddałem auto na warsztat bo musiałem. W trasie kontrolka zbyt niskiego ciśnienia oleju się zapaliła. Na 90% czujnik, ale wolałem nie ryzykować. Za duże ryzyko. Okazało się że faktycznie czujnik. Majster powinien wykręcić stary czujnik, wkręcić manometr i zmierzyć ciśnienie oleju, a na koniec wkręcić nowy czujnik. Tyle roboty. Nie do schrzanienia. Byłem około 450km od domu, inaczej sam bym to zrobił. Zaraz po odbiorze zauważyłem że nie skorzystał z dodatkowych mocowań przy osłonie silnika które dorobiłem. Przez to osłona wisiała nisko ale dało się jechać. Może być. Za robociznę zwołał 100, ale szybko zrobił więc też może być. Krzywo założona osłona akumulatora - ok, poprawiłem w sekundę. Jedna żarówka zdechła - spoko mogło się zdarzyć. Majster olał obecność kamery. Przejrzałem co się na niej uchowało. - Pałowanie silnika na zimnym ✓ - Kręcenie do odcinki ✓ (generalnie powyższe punkty się łączą) - Ruszanie z piskiem opon i upaleniem sprzęgła ✓ - Jazda kilkadziesiąt kilometrów do jakiegoś sklepu i spowrotem ✓ - Rozmowa o wycenie naprawy z podanym kosztem części. Prawie dwa razy mniejszym niż mi przedstawiono ✓ Momentu pomiaru ciśnienia dziwnym trafem nie nagrało. Prawdopodobnie wymienił czujnik w ciemno. Tyle dobrego że to było to i nic więcej. Inaczej mogłoby się skończyć nieciekawie. Poniżej link do nagrań. Sami zobaczcie jak tam traktują powierzone samochody. https://drive.google.com/folderview?id=1rwottGO7NFsKNYYOWxbgRcJOO5o5Y7l2