Zakład Usług Budowlanych Małgorzata Głowacka

Pan Głowacki najczęściej zatrudnia ludzi na ,,czarno,,. Na początku płaci dobrze a później przestaje płacić całkowicie zmuszając ludzi do odejścia ( bez wynagrodzenia) a później bierze następnych nie świadomych... I tak w kółko. Twierdzi że nie dostał przelewu... Że inwestor wstrzymał płatność... Itp. Sam osobiście na współpracy z Panem Głowackim ( właścicielką firmy oficjalnie jest jego żona Małgorzata) straciłem około 9 tyś złotych a mój kolega blisko 12 tyś złotych. Wszystko robi w pośpiechu, nie dokładnie, często z ludźmi bez wiedzy, doświadczenia czy chęci do pracy. Po prostu aby tylko szybko dostać przelew... Żeby zagarnąć kasę... Taka jest moja opinia po 10 miesiącach pracy z tymi ludźmi. Najfajniejsze jest to że często o tym co on robi nie wie jego żona- Pani ,,Szefowa,,

Nie polecam i przestrzegam przed tą "firmą". Pan Głoacki "zatrudnia" *********, którzy nie mają pojęcia o murowaniu, dekarstwie a co dopiero czytaniu projektu. Pierwszym błędem narażającym mnie na koszty było niepołożenie kanalizacji w kotłowni. W drugim etapie prac Panowie zamurowali drzwi w ścianie nośnej, które później musieli wycinać (po mojej uwadze) co również naraziło mnie na dodatkowe koszty. niedoklejone pustaki, kleili jak im pasowało, zaprawa góra dół, bez choćby zaszpachlowania spoin, prześwity miejscami po 4-5cm, nie wspomnę o tym że ściany są krzywe i niedoklejone do ścian zewnetrznych. Pustaki w ścianach działowych ruszają się na górze, są dosłownie postawione. W ostatnim etapie prac dach został zrobiony niesymetrycznie. W lewej części dachu, łaty zostały ucięte równo z belką , co uniemożliwia zrobienie podbitki, ale Pan Głowacki, aby ukryć swój błąd, nie uciął z tej strony membrany w celu zakrycia (stwierdził, że utną ci co przyjdą robić podbitke). Pierwsze dachówki są dokładnie oklapnięte w strone rynien, co wygląda tragicznie, ale Pan Głowacki twierdzi że wszystko jest ok. Dodam że do dnia dzisiejszego nie zostały wykonane przez tego Pana prace poprawkowe. Pan celowo wysyła zwolnienia lekarskie, jedno za drugim by nie pojawić się na budowie. Sprawa prawdopodobnie skończy się w sądzie.