Krzysztof Sztychny Prywatna Praktyka Stomatologiczna

Moja mama przez wiele miesięcy leczyła kanałowo ósemkę u Pana Krzysztofa. Każda wizyta zapowiadała następną - które polegały na wymianie lekarstwa a nie zamknięciu leczenia. Po pewnym czasie ząb nie wytrzymał i pękł, lekarz podjął decyzje o jego usunięciu. Po tygodniu mama pojawiła się na zdjęciu szwów lecz skarżyła się na silne bóle ucha i szyi. Pan Krzysztof podtrzymywał, że po takim zabiegu ból to normalna sprawa. Jednak ten nie ustępował nawet po paru tygodniach. Po około 1,5 miesiąca coś zaczęło kaleczyć mamie język. Udała się do innego chirurga szczękowego, który uratował mojej mamie szczękę. Okazało się, że podczas ekstrakcji 8 została złamana kość, w którą wdał się ostry stan zapalny, kość się psuła zatruwając okoliczne tkanki. Mama przeszła drogi i bolesny zabieg dłutowania kości. Bardzo żałuję, że przez tak długi czas zasilała konto temu Panu specjaliście.

Moja mama przez wiele miesięcy leczyła kanałowo ósemkę u Pana Krzysztofa. Każda wizyta zapowiadała następną - które polegały na wymianie lekarstwa a nie zamknięciu leczenia. Po pewnym czasie ząb nie wytrzymał i pękł, lekarz podjął decyzje o jego usunięciu. Po tygodniu mama pojawiła się na zdjęciu szwów lecz skarżyła się na silne bóle ucha i szyi. Pan Krzysztof podtrzymywał, że po takim zabiegu ból to normalna sprawa. Jednak ten nie ustępował nawet po paru tygodniach. Po około 1,5 miesiąca coś zaczęło kaleczyć mamie język. Udała się do innego chirurga szczękowego - Adama Szyszkowskiego, który uratował mojej mamie szczękę. Okazało się, że podczas ekstrakcji 8 została złamana kość, w którą wdał się ostry stan zapalny, kość się psuła zatruwając okoliczne tkanki. Mama przeszła drogi i bolesny zabieg dłutowania kości. Bardzo żałuję, że przez tak długi czas zasilała konto temu Panu specjaliście.